10 marca 2017

I Urodziny Bloga The Vampire Masquerade

Moi Drodzy

Dzisiaj wielki dzień - niektórzy może czekali na niego z utęsknieniem, a inni wcale się go nie spodziewali. Ten czwartek nie jest zwykłą częścią tygodnia. Jest natomiast najwspanialszym dniem jaki jako administracja mogłam wymarzyć w swoich najśmielszych snach.

W ten oto czwartek 9 marca 2017 roku obchodzimy
Pierwsze urodziny bloga The Vampire Masquerade!

Dokładnie rok temu (jak spojrzałam w wiadomości o godzinie 17:18) wznowiliśmy ponownie działalność wampirzego Los Angeles, a Camarilla znów starła się krwawo z Sabbatem na mrocznych ulicach tej potężnej metropolii. Tym razem czuliśmy się silniejsi i jeszcze bardziej gotowi na zawojowanie blogosfery, by przykryć ją "mrokiem".

Dużo wydarzyło się przez ten czas. Blog rozrastał się i zmieniał, a przez jego karty przewinęli się wspaniali autorzy. Każda z postaci była jedyna w swoim rodzaju i dodawała potrzebną cegiełkę do historii The Vampire Masquerade. Każdy z twórców był nie tylko współpisarzem, ale także przyjacielem oraz śmiało powiedzmy... Członkiem naszej małej wampirzej rodzinki. Poznawaliśmy się, zawiązywaliśmy więzi, braliśmy udział we wspólnych zabawach i co najważniejsze - świetnie się razem bawiliśmy wypełniając Los Angeles perypetiami Toreadorów, Nosferatów, Gangrelitów czy Malkavian. Czasem bohaterowie odchodzili w glorii chwały, inni znikali w podróżach do dalekich krain, niektórzy natomiast próbowali odkryć swoje powołanie, niemniej jednak każdy zostawił widoczny, nieodwracalny ślad w historii wampirów Los Angeles. Wspomnienia, które naprawdę ciężko wymazać z pamięci, bo są tak bliskie.

W tym miejscu pragnę podziękować wszystkim tym, którzy przez ten wspaniały, przecudowny rok brali udział w życiu The Vampire Masquerade - zarówno obecnym autorom, jak i tym którzy nie są już obecni na blogu. Nie sposób nie przeliczyć Waszej pomocy, kreatywności i magii stworzonych postaci. Cieszy mnie, że mimo wielu przeciwności w życiu codziennym wciąż spotykamy się tu raz na jakiś czas, w luźnej i miłej atmosferze, pomagamy sobie wzajemnie i dzielimy historiami. Nie sposób nie znaleźć lepszych towarzyszy do dalszej zabawy, a także zwykłej rozmowy.

Z całego serca życzę byście trwali na blogu jak najdłużej i prowadzili historię dalej. Byśmy rozwijali bloga i pchali go do przodu w dzikim pędzie ku przygodom w wątkach. By wampirze Los Angeles pozostało mroczne i posępne, ale także intrygujące oraz gotowe podzielić się historiami z każdym chętnym. 
Na koniec chcę złożyć osobiste podziękowania dla Was autorów, bo bez Was ten blog byłby niczym. Żaden blog nie ma sensu jeśli nie jest tworzony przy pomocy i dla kogoś.

________________


Lisa - za ten rok pomocy i tego, że ogarniasz bloga kiedy ja latam i udaje, że "robię ważne rzeczy w stylu Ventrue". Za każde słowo rozsądku oraz klepania po głowie, by się ogarnąć i zacząć działać jak należy. Za wsparcie z każdej możliwej strony i wszystkie te cudowne szablony, które ubogacają bloga i sprawiają, że z każdym wydaniem jest coraz piękniejszy!

Felice - nie zdążyłyśmy się jeszcze tak dobrze poznać, ale dziękuję i ściskam mocno za chęć wzięcia udziału w naszej małej zabawie. Oby Twoja bohaterka zbudowała tu mocną i trwałą historię, bo jest tego zdecydowanie warta! Baw się u nas jak najlepiej i poznawaj autorów.

Hellen - za to z jakim zapałem zawsze udzielałaś się w życiu bloga, czy to w kwestii wzbogacania ich opowiadaniami z historią Hellen (które wciąż z emocji "pomagają mi" wylać piwo na kanapę) czy tańcem wykonanym dla Niko. Nie sposób przeliczyć pomoc Hellen dla wielu wampirów, więc tym bardziej należy wyściskać!

Hurricane - oby wampirzyca odnalazła mężczyznę, którego tak szuka i zapuściła korzenie w Los Angeles jako nie dająca się złamać, odważna i pewna siebie Malkavianka. Osteo - by powrót do nas był tak długi, że prędzej wywali kalendarz na blogspocie nim się skończy!

Merit - z całego serca dziękuję za powrót na bloga oraz to, że znowu postanowiłaś związać z blogiem swoją historię. Tym milej, że ponownie zaskoczyłaś nas postacią bohaterki niezrównanie twardej i świadomej tego, że nie pozwoli skrzywdzić porządku Los Angeles.

Narcissa - byś wciąż pozostawała tak tajemnicza i enigmatyczna, ale przez kolejny rok pozwoliła odkryć choć rąbka tajemnicy swojej niezwykłej historii. Z całego serca dziękuję, że postanowiłaś podzielić się swoim talentem i historią właśnie na The Vampire Masquerade!

Beckett/Danica- za podejmowanie się postaci w tak ciekawy, intrygujący i rozbudowany sposób, że karty śnią się po nocach. Za bycie zawsze w gotowości do porady i pomocy i tego, że opowiadanie o Meg wyciskało łzy ze śmiechu oraz ściskało serce, że ktoś posiada tak wspaniały talent do pisania - do dzisiaj wraca się do tej historii z niemałą przyjemnością.

Dragomir/Petyr - za bycie klejnotem oryginalności wśród wampirów Los Angeles i podjęcia się życia wśród tych Camarillowców. Za ubogacanie życia zwykłych mieszkańców swoimi cudownymi zdolnościami chirurgicznymi, a także tego że w Dzień Dziecka Dragomir postanowił obdarować prezentami swoich pracowników. Natomiast Petyr niech godnie reprezentuje nam nosferacką inteligencje i przebiegłość. Heretika - dziękuję za wszelką chęć pomocy oraz życzę by w kolejnym roku półki jeszcze bardziej uginały się od książek z wampiurami!

Hunter - za to, że patrzysz na niego i myślisz "Łał, to dopiero Gangrelita w pełnej krasie!", na dodatek wzbogacony potężną i przemega ciekawą historią. Za to, że zawsze gdy odwiedzisz kartę spotykasz coś nowego i dowiadujesz się więcej. Także za to, że "Gdzie jesteś?" stało się przykładem opowiadania, które łączy w sobie tak dużo perfekcji i przygotowania, że czyta się je jak książkę wielkiego autora.

Niko - dzięki tobie Ravnosi wpadli do Los Anleges niczym burza na resorach i nie zamierzają opuścić tych włości za żadne skarby, póki nie narobią odpowiednio kolorowego szumu. By ścieżka paradoksu wciąż Cię zachwycała i inspirowała systemem filozoficznym bo jak pamiętam wspominałaś o mahajanie - by Niko wciąż pozostał w 100% Tobą! I by miłość do Ravnosów nigdy nie zgasła.

Jeszcze od siebie bardzo chciałabym podziękować: 
Quinlanowi za bycie przecudownym, niezapomnianym i oddanym sprawie Egzekutorem, który pojawił się z wielką mądrością, krzyżowcowym honorem oraz niebanalnym charakterem zatrząsając Los Angeles niemalże od samego początku istnienia; 
Meredith za tworzenie wspaniałego, artystycznego świata w którym można było się zatopić i zniknąć na długie godziny; 
Antonowi Kastnerowi za stworzenie skomplikowanej postaci z krwi i kości, której historia wzruszała niejedno wampirze serce;
Meg za zawirowanie naszymi losami w sposób jednocześnie przeuroczy i jednocześnie całkowicie niekontrolowany oraz łeb który wylądował w kwiatkach-bławatkach;
Caileanowi za stworzenie wampira jednocześnie tak spokojnego oraz niesamowicie strasznego w swej aurze diabolizmu, że nie sposób było się mu postawić;
Ripperowi za szaleństwo w czystej formie, nieokiełznane i burzące wszelki porządek w postaci odszczepieńca łamiącego wszelkie konwenanse;
Peterowi za to, że pozwolił poznać się światu jako ghoul tak oddany swojej pani, że zasługiwało to na wieczny szacunek i podziw, a także przykład niesamowitej lojalności oraz miłości;
Vangelisowi za bycie naszym przewspaniałym Primogenem, który emanował przedwieczną mądrością i był przykładem idealnie skonstruowanego Malkava. Oraz wiedzę, że prawdziwe wampiry nie trzęsą się od krwi, a od cukierków;
Amadeuszowi za historię prawdziwie utalentowanego muzyka, skupiającego się na wiecznej perfekcji własnych dzieł;
Avalonowi Brightwood oraz Jacqueline Marceau za bycie odważnymi właścicielami Ocean Noir;
Charlesowi Wright za cudowną próbę aktorstwa w Teatrze Nocturne;
Connerowi Cesar za pokazanie, że bibliotekarz to wcale nie jest taka nudna praca dla Brujah;
Bakurze, Ethanowi Walsh, Francisowi Walsh, Renee Russell za bycie twardymi perełkami wśród wampirów czyli ludźmi; 
Nadii M. Morozowej za walkę z porządkiem, a przez to wprowadzaniem adrenaliny na ulicę Los Angeles;
Septimusowi za to, że bez wahania podjął się pokazania nam jak naprawdę powinien wyglądać Tremere;
Setiemu za najcudowniej pokazanego Setytę i tego, że niewątpliwie przetarł szlaki innym postaciom z tego klanu;
Orlokowi za bycie złośliwym hakerem stanowiącym niemałe zagrożenie;
Ilji za dotrzymywanie kroku Vangelisowi i nieodgadnione prorocze sny;
Adamowi Virtanen za cudowne koncerty wiolonczelowe i miłość do "Władcy Pierścieni";
Alexandrze Jackson za dumne trzymanie tytułu Matuzalema i przejaw instynktów macierzyńskich;
Arianwen Cath za bycie intrygującym, absolutnie nieksiążkowym przykładem Brujah.

Jeśli kogoś nie wspomniałam przepraszam z całego serca, starałam się ze wszystkich sił - niemniej jednak ściskam Was bardzo mocno, wszystkich obecnych i dawnych autorów, wymienionych i nie, każdego z osobna! Mam nadzieję, że kolejny rok będzie dla nas jeszcze lepszy.

Niech żyje Maskarada! Wznieśmy toast!

8 komentarzy:

  1. Jestem pod wrażeniem, że kolejna nasza odsłona Wampira Maskarady przetrwała aż rok! Jestem nie tylko zdumiona, ale i wdzięczna, bo dopiero ta właśnie odsłona pozwoliła mi pokochać moją artystkę taką, jaka jest. Chociaż pokochać to wciąż za małe słowo - dawno nie zżyłam się z żadną postacią tak, jak z Lisą. Żadna postać nie daje mi tyle siły, motywacji i wytrwałości w walczeniu o swoje, co właśnie ta diabelnie zdolna Toreadorka. Dziękuję również za ten rok spędzony wspólnie - i oby przemienił się w następny. A następny w jeszcze kolejny. ♥

    Usłyszeć ode mnie słowa rozsądku to zjawisko naprawdę nietypowe, ale cieszę się, że pomimo mojego marudzenia, pomiędzy wywracaniem oczami, Książę jest mi wdzięczny (może raczej - wdzięczna?) i potrafi docenić. Ze swojej strony muszę też dodać słowa podziwu, że nasz wspaniały Książę daje radę to wszystko ogarniać wśród natłoku obowiązków.

    Tak samo jak jestem pod wrażeniem podziękowań. Nie zabrakło chyba żadnego autora, żadnej postaci. Jestem naprawdę pod wrażeniem.
    I to jest właśnie prawdziwy Książę - który dba o wszystkie swoje Dzieci Nocy, pamięta każdego, nawet najmniejszego i każdego potrafi docenić!

    Mogę jedynie dołączyć się jeszcze do podziękowań - i życzyć wszystkim weny, mnóstwa pomysłów i czasu. Bo to na pewno nam się przyda - nam wszystkim. :)

    Lisa Sanders i jej zachwycona autorka

    OdpowiedzUsuń
  2. A kiedy w ogóle rozpoczęła się działalność bloga? Bo to, że urodziny po reaktywacji to świetnie, ale przecież tak naprawdę "jesteśmy starsi"! :D Ale w sumie to powinnam zacząć od: Wszystkiego Najlepszego!
    Tyle się tu wydarzyło, tyle osób pojawiło się i odeszło. Nie ukrywam, że już nawet nie pamiętam dobrze swoich początków, ale wiem, że były pełne obaw. Jednak dałam radę, choć raz na trochę uciekłam stąd, jednak Dragomir chciał żyć, chciał działać i powróciłam, a w tej chwili nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez niego. Zresztą, wydaje mi się, że Petyra również zaczynam kochać, jak jedno z najlepszych swych dzieł, tfu, dzieci. :) Niewiele w swym życiu wykreowałam postaci z którymi zżyłam się w takim stopniu, ba, z którymi tak bardzo bym się utożsamiała, że wręcz nimi była.
    Jednak wampiry zawsze były – moją bajką, choć nie koniecznie w tym świecie, w który się tak wciągnęłam i powoli brnę dalej w jego głąb.
    Od początku dobrze się tu bawiłam, a to wszystko za sprawą tych wspaniałych ludzi, którzy tu byli i są nadal, a także dzięki wspaniałej osobie Księcia. Nie ma co ukrywać, że taki Książę to skarb. Od razu wiadomo dlaczego zarządza Los Angeles. Bo jak nie on to kto?

    Och, znów piszę bez sensu. Słowotok.
    Nie umiem wspominać, ani pisać podziękowań, czy życzeń.

    Po prostu...
    Oby wiodło się Nam jak najlepiej i jak najdłużej!

    * * *
    Petyr świętuje: https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/c2/13/a0/c213a050ce09fecde86868276ba16de2.jpg
    Dragomir również, choć w inny (dziwny) sposób: https://68.media.tumblr.com/93b011b842d5d62e02c45959c9da9255/tumblr_inline_niobuaJ3GP1r40pow.gif
    * * *

    P.S.
    Dziękuję Książę! Dziękuję wszystkim!
    P.S.2
    Chętnie przygarnę wszystkie książki o wampirach i psychopatach.
    P.S.3
    Dobra, Zmierzchu nie chcę :D
    P.S.4
    Jak wy ze mną tyle wytrzymaliście?


    Dragomir, Petyr i HerKa pozdrawiają!

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowicie miły pomysł na uczczenie rocznicy. Zwłaszcza wspomnienia starych autorów niesamowicie mi się podobają. O niektórych nawet zapomniałem i aż miło było sobie przypomnieć. :)

    W każdym razie życzę kolejnej równej rocznicy i w tym miejscu chcę również podziękować:
    Lisce - za to, że po mojej dłuższej przerwie zmotywowała mnie do powrotu na Wampirka i co za tym idzie do was. :)
    Księciu/Gemmie - za miłe słowa odnośnie Huntera, za organizowanie różnych zabaw, rozmowy na czacie, no i za znoszenie mojej upierdliwości na różne tematy. ;)
    Innym autorom - za wspólną zabawę, fajną atmosferę i znajomości, które zawiązałem dzięki wam i które do dzisiaj utrzymuję.

    A skoro o znajomościach mowa to przekazuję wam słówko od Gallusia i jej reakcję na wysłanie jej informacji o tejże notce: "Ojeju, jak mi miło. <3 Jakie urocze!
    Aż mam ochotę wrócić!"

    Na czacie też widzę, że niektórzy chcą wrócić, więc trzymam kciuki za wszelkie powroty. :)

    I coś od Huntera: http://68.media.tumblr.com/45c1f5fd25a4b72130a4caf37084bc51/tumblr_nccswrTLKm1tfbtrwo1_400.gif

    Fox & Hunter

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpisuję się pod całym komentarzem Huntera (całym serduszkiem!!!). <333

      Usuń
    2. I pozdrawiamy Rippera, jeśli tu zajrzy! :D

      Usuń
    3. Tęsknię bardzo, kochani. Zobaczymy co będzie. :D

      Usuń
  4. Dziękuję bardzo za miłe słowa. Naprawdę fajnie wiedzieć, że chociaż mnie tu już z wami nie ma, wciąż mnie jakoś pamiętacie. Fantastyczny pomysł na świętowanie rocznicy, przemiły w każdym razie. :)
    Życzę wam kolejnego roku, tego by zapał wam nie osłabł, by wena nigdy się nie wyczerpała i żeby wszystko ładnie się znów rozkręciło. Dziękuję za mile spędzony czas. Cóż, powrotu chwilowo nie planuję, bo co innego mnie teraz pochłania, ale na pewno raz na jakiś czas zerknę. No i cóż... może kiedyś jeszcze się spotkamy na dłużej.
    Wszystkiego dobrego!
    Cthulhu macha do was macką i serdecznie pozdrawia!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojejku, wpadłam na stare śmieci i aż łezka się w oku zakręciła. Żałuję, że nie spędziłam tu więcej czasu jako Adam Virtanen, ale na pewno nie zapomnę żadnej chwili :,)

    OdpowiedzUsuń