Zastanów się, jak straszne i ohydne musiałoby być coś, co mogłoby przerazić istotę nieśmiertelną. Nic nie przychodzi do głowy? Podpowiem ci: to Tzimisce.
ur. 1417 | ✝ 1453 | 563 / 36 | VIII
klinika "Uroboros"
Tzimisce
✟ Filozof – morderca. ✟ Prawie idealny Tzimisce. ✟ Naznaczony krwią. ✟ Wampir z tajemniczą historią. ✟ Wiele niedopowiedzeń. ✟ Obserwator. ✟ Samotny i bezwzględny. ✟ Namacalne zło. ✟ Kilka rys na nieskazitelnym wizerunku. ✟ Anioł cierpliwości ✟ Fakty i mity. ✟ Diabolista. ✟ Niewątpliwie wysokie aspiracje – ambitne i ryzykowne. ✟ Sacrum i profanum. ✟ Diabeł wcielony. ✟ Ułomny. jak każdy. ✟ Nie-tradycjonalista. ✟ Brak sumienia. ✟ Ponury i poważny. ✟ Koszmar senny ✟ Zulo ✟ Miłośnik Krwawej Uczty. ✟ Perfekcyjna znajomość kar przypisanych do przewinień. ✟ Wielbiciel niekonwencjonalnych rozrywek. ✟ Z rodzącą się obsesją względem relikwii Sabbatu. ✟ Animalizm. ✟ Nadwrażliwość. ✟ Zniekształcenie. ✟
"Strach, strach i tylko strach. Bądź bezlitosny i nieludzki, aby wszyscy obawiali się Twojej postaci. Okrutny - ale z klasą. Nie ma sensu bawić się w krwawe masakry, nie chodzi także tylko o śmierć. Ona jest jedynie pewną możliwością. Największy ból może powstać w głowie Twych wrogów. Zniszcz ich psychicznie, a bolesne i powolne odejście z tego świata niech tylko zakończy dzieło. Jeśli osiągniesz w tym mistrzostwo, nie musisz nawet być arcybiskupem, i tak nikt się Tobie nie sprzeciwi."
✟ ✟ ✟
#1 Wydarzenie Grupowe I – O jedną przemianę za daleko.
"Wampiry, kamera, akcja!" – Książę Dracula - Dracula (1931)
#2 O jedną przemianę za daleko: Przeszłość nie jest bez znaczenia.
#3 ...
✟ ✟ ✟
#1 Wydarzenie Grupowe I – O jedną przemianę za daleko.
"Wampiry, kamera, akcja!" – Książę Dracula - Dracula (1931)
✟ ✟ ✟
[Cześć! Podziwiam za tak szczegółowo napisaną kartę. Zazwyczaj krzywię się i to bardzo, gdy mam do przeczytania coś bardzo długiego, ale tym razem się nie nudziłam. :)
OdpowiedzUsuńMimo to ja i Lisa nie wiemy, co myśleć o Twoim Dragomirze. Myślę, że dla własnego bezpieczeństwa Lisa trzymałaby się z daleka, może niekoniecznie ze strachu, ale wygląd Twojego wampira raczej odbiega od ideału piękna Toreadorów. :)
Ale mimo to zapraszam, może uda nam się coś ciekawego wymyślić!]
Lisa
[Witam ponownie. Świetnie znów widzieć postać Dragomira. Zdecydowanie bardzo brakowało go na blogu. ;)
OdpowiedzUsuńMyśmy coś chyba kiedyś kombinowali dla naszych postaci, ale kompletnie nie pamiętam co. Ale jak masz chęć na wątek - to zapraszam ponownie, znowu pokombinujemy. :)]
Quinlan
[No cóż, mam nadzieję, że ta radość była szczera, bo zabrzmiała zupełnie inaczej. ;)
OdpowiedzUsuńPomysł jak pomysł, ale muszą być również chęci. Szkoda, może innym razem coś nam się uda.]
Lisa
[Hej! Witam cię już oficjalnie i bardzo serdecznie na blogu :) Oczywiście chwalę Dragomira, podobnie jak w mailu. Świetnie grałoby się taką postacią na sesji.
OdpowiedzUsuńMiałam pomysł dotyczący wykupywania kliniki, ale muszę to sobie jeszcze skrystalizować w głowie, by nie było naiwne, głupie, a czysto-biznesowo-fajne :)
Pozdrawiam i baw się dobrze na blogu. Dużo wątków!]
Z wyrazami szacunku,
Książę Marcus Crowford
[Okej, może jestem przewrażliwiona z tymi swoimi odczuciami. :D
OdpowiedzUsuńZ doświadczenia wiem, że z wątków odkładanych na później nic nigdy nie wychodzi, dlatego najlepiej jest zrobić burzę mózgów już teraz. ;) No albo zrezygnować, jak mimo to nic ciekawego nam nie wyjdzie.
Pomyślałam, że można by związać z Drago jakoś Stwórcę Lisy, bo Drago jest od niego starszy. Mogliby się spotkać w Londynie albo w Nowym Jorku, bo tylko w tych dwóch miejscach Valentine był. Może miał kiedyś bardzo poważny problem i zwrócił się do Drago na taką jedną "operację"?
Nie wiem czy takie coś jest w ogóle możliwe u wampirów, jeszcze się próbuję rozeznać w systemie...]
Lisa
[Myślałam sobie z tym swoim pomysłem otóż taką rzecz:
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy cokolwiek było wymyślane w tym kierunku, ale zastanawiałam się, jak klinika podniosłą się na nogi. Chodzi mi tu konkretnie o fundusze na to wszystko. Pomyślałam sobie, że klinika może działać na prostej zasadzie joint-stock czyli spółki akcyjnej :) A firma Marcusa byłaby właśnie dość dużym partnerem w interesach, może posiadałby 15-20% firmy. Marcus mógłby sam chcieć sprawdzić stan swojej inwestycji, jak to biznesmen z prawdziwego zdarzenia i mógłby go zdziwić jeden dość nieczytelny podpis na odpowiednim papierze.
Tutaj jednak mój pomysł niestety się kończy, a bardzo chciałabym doprowadzić do ich konfrontacji, może nawet poznania się. Marcus z założenia nie ocenia poprzez powszechnie przyjęte pryzmaty, ale nie wiem jak to wprowadzić naturalnie :c Wybacz...]
Z wyrazami szacunku,
Książę Marcus Crowford
[I świetnie, że wróciłaś, bo Dragomir to naprawdę super postać. Zmiany też bardzo mi się podobają. Jakoś klinika zdecydowanie bardziej mi pasuje do Dragomira. Świetny pomysł. :)
OdpowiedzUsuńTeż właśnie ledwo pamiętam nawet swoje stare wątki, a co dopiero ustalenia. Kojarzy mi się chyba, że szliśmy w kierunku jakiegoś powiązania z przeszłości, żeby zamiast nienawiści i chęci pozabijania się, była między nimi pewna doza tolerancji. Czy jakoś tak. Można w sumie iść znowu w tym kierunku. Chyba że kombinujemy coś całkiem nowego. Jak wolisz? :)]
Quinlan
[Piłkarze są najlepsi :) Ja bym zaproponowala jakiś wątek. Tylko czy masz jakiś pomysł? A może kontynuuje mu stary?]
OdpowiedzUsuń[Och, dziękuję serdecznie! Bardzo mi miło, bo właśnie taki efekt chciałam osiągnąć. Bardzo lubię nieco tajemnicze, przyciągające postacie. I taki też jest Dragomir, więc czytam jak urzeczona. I dziękuję za wszystkie zakładki - bardzo mi pomogły, bo nie znam całego uniwersum. Nad tym polo trochę myślałam, bo nie mogłam znaleźć niczego, co pasowałoby w mojej wyobraźni do Hellen, ale chyba się udało ;) Szukam w moich szufladkach z inspiracjami jakiegoś pomysłu na wątek i tak sobie myślę o jakimś starciu różnych, choć nieco podobnych charakterów, różnych filozofii, innego podejścia do wartości, innych celów i ambicji, a jednocześnie tego samego przyciągania, tej samej prywatności. Chyba byłoby z tego coś toksycznego. Jak Ty to widzisz? :)]
OdpowiedzUsuńKraty w kanałach są niczym
dla kogoś, kto wchodzi głównym wejściem.
Hellen Stainville
[Cześć, dziękuję Ci bardzo za wszystkie miłe słowa. :)
OdpowiedzUsuńDragomir jest naprawdę świetną i bardzo oryginalną postacią, więc z wielką przyjemnością wpadam na jakiś ciekawy wątek. Masz może jakieś pomysły czy robimy wspólnie burzę mózgów?]
Hunter
[raczej stara karta, bo byłam leniwa i zostawiłam sobie stara fuchę, bo to dumnie brzmi ^^ Twoja tez niczego sobie - rozbudowałaś ja czy mi się zdaje? ;)]
OdpowiedzUsuńtwoja Chloe ^^
[ i nawet wyszla lepiej niz wczesniej ;)
OdpowiedzUsuńzatem... myslimy cos z nimi? ;>]
[polecam sie ;>
OdpowiedzUsuńW sumie czemu nie - moze wyjdzie cos w spontanie xD
miska? *usmiecha sie szeroko* wiesz jak ja cie lubie nie?]
[Na chwilę obecną trudno mi coś wymyślić... A może spotkanie Francisa z kobietą dobiegnie końca, ona z nim gdzieś pójdzie, umykając tym samym Dragomirowi? Później przez pomyłkę Franz zostanie przysłany na praktykę do kliniki Drago, ale zostanie do późna, gdyż będzie musiał podpisać jakieś papiery czy coś i tam też trafi na wampira?]
OdpowiedzUsuń[Administracja jest nieoceniona. ;) Ale co racja to racja, jest jeszcze lepszy klimat niż był.
OdpowiedzUsuńHahaha, aż mam przed oczami piękną wizję miasta pogrążonego w chaosie, bo nasi panowie postanowili się pozabijać. :) Swoją drogą trochę tej nutki wrogości bym dodał. Powiedzmy na gruncie prywatnym jest między nimi taka trochę zdystansowana tolerancja, ale i tak gdzieś tam są te iskry światopoglądowej nienawiści.
Tak czy siak przydałoby się jakieś powiązanie z przeszłości tłumaczące czemu w ogóle się tolerują.]
Quinlan
[Tak, i co ciekawe ze wszystkich klanów, które potrafią korzystać z Animalizmu to tylko Gangrelici i Tzimisce praktykują tak zwane przeniesienie bestii, celowo wprowadzając się na granice szału, po to by przenieść go potem na ghoula lub innego wampira i stworzyć sobie taką agresywną maszynkę do zabijania. Ot taka ciekawostka. ;)
OdpowiedzUsuńNie pamiętam za bardzo jak to było z wzajemnymi relacjami naszych klanów, ale Hunter jest w sumie stosunkowo młody i kompletnie nie zainteresowany polityką, więc zawsze można przyjąć, że byłby to jego pierwszy kontakt z kimś z Tzimisce. A to mogłoby być dla niego dość ciekawe, bo pewnie chciałby wyrobić sobie własne zdanie. Zastanawiam się tylko nad ich spotkaniem. Jakoś mimo wszystko wątpię by Hunter przyjął od Dragomira jakieś zlecenie, chyba że byłoby to coś naprawdę niezwykłego. Można też przyjąć, że Hunter podjął się jakiegoś zlecenia mającego na celu zdobycie jednego z artefaktów Sabatu. Wtedy Dragomir mógłby chcieć mu to albo utrudnić, albo wręcz przeciwnie - pomóc, w nadziei, że potem zdobędzie artefakt dla siebie. Zawsze też można wyjść od punktu, w którym Hunter z czyjegoś polecenia poluje na Dragomira, tylko nie wiem w jakich okolicznościach mogliby się wtedy dogadać. Na początek tyle ode mnie. ;)]
Hunter
[Pozwoliłam sobie odezwać się na maila, bo tam będzie chyba wygodniej zrobić nam burzę mózgów. :D]
OdpowiedzUsuńLisa
[OMG to wymyślę jakiś sposób jak wywabić biednego Dragomira z jego leża i wrócę :D Chyba że ty też na coś wpadniesz to dawaj!]
OdpowiedzUsuńZ wyrazami szacunku,
Książę Marcus Crowford
[No to cieszę się, że się zgadzamy! Myślę sobie o konkretnym wątku i zastanawiam się jakby ich tu zetrzeć razem. Może Hellen pojawiłaby się w klinice dopytując o jakiś konkretny rodzaj krwi, Dragomir zostałby o tym powiadomiony przez swojego Ghoula i pojawiłby się na jakimś przyjęciu żeby ją sprawdzić, zaczepić, prześwietlić i wybadać? Jeśli masz jakiś konkretniejszy albo bardziej ubarwiony pomysł to śmiało! A jak nie to lecimy w tą stronę ;)]
OdpowiedzUsuńHellen
[zacznij jeśli możesz]
OdpowiedzUsuń[Nie mogę się po prostu powstrzymać przed pewnymi szalonymi pomysłami. :)
OdpowiedzUsuńTremere są cudowni i ambitni, ale ghoule są zajebiste. Potrzeba mi było odmiany i czegoś lekkiego, przyjemnego i super. Więc też mi się bardziej mój Orlok podoba w tej chwili. :D
Jakby co wpadaj na wątek.]
Victor
[Oczywiście, w końcu jesteśmy wielce łaskawi. :D
OdpowiedzUsuńTo ja proponuję coś najlepiej w XVI wieku. Quinlan był wtedy na etapie małej rewolucji w poglądach, więc przy odrobinie chęci mógłby się dogadać z Dragomirem (plus bardzo lubię Europę w tamtych czasach ;)). Relikwie mi bardzo pasują klimatem. Mogą być te z Sabatu, albo można też wykorzystać jakiś potężny artefakt Tremere. Moglibyśmy to wpleść trochę w to co masz napisane w karcie. Powiedzmy - Dragomir dogadałby się z Quinlanem, z sobie tylko znanych powodów, przez co potem niektórzy oskarżaliby go o sympatyzowanie z Camarillą. ;)
Pozostaje tylko pytanie o cel. Quinlan jak najbardziej mógłby się zaangażować w coś by zapobiec wojnie między Sabatem a Camarillą, albo choćby dlatego, że pewnych sił nie powinno się używać. Mógł nawet początkowo działać sam, a Drago dołączyłby się potem. Tylko pytanie - jaki on miałby w tym cel.]
Quinlan
[Dzień dobry :) Zacznę oczywiście nasz wątek, ale mam pytanie zgoła Administracyjne - czy są jakieś definicje, które chciałabyś dodać do "Słownika" jako, póki co, jedyny przedstawiciel Sabbatu? :) Jeśli tak, proszę o wiadomość w Administracji. Dziękuję z góry za Twoją pomoc!]
OdpowiedzUsuńZ wyrazami szacunku,
Książę Marcus Crowford
[Ale, mroczny... Lubię takich. Szkoda, że nasze klany, za sobą nie przepadają, witam i zapytuję o ewentualny wątek.]
OdpowiedzUsuńLorenti
[Naprawdę? To mnie zaskakujesz, bo postać masz świetnie dopracowaną. ;)
OdpowiedzUsuńTak, pamiętam że tam było coś z Lupinami, że Tzimisce zaczęli walczyć z Lupinami, a Gangrelici Lupinów wspierali czy coś takiego. Ale nie bardzo pamiętam i w sumie nie ważne.
To usposobienie i niektóre zachowania mają podobne. Dzieli ich co najwyżej życiowa filozofia. ;) Myślę, że bardziej na coś co Drago posiada. Wiesz Hunter to bardziej taki tropiciel. Przekupić będzie ciężko, ale przekonać można. W końcu Gangrelici to trochę idealiści, więc odpowiednimi argumentami by się dało załatwić sprawę. Zwłaszcza, że i tak Hunter pewnie kombinowałby tak, by wykorzystać współpracę i pomoc Drago, zdobyć relikwię, a potem ją zniszczyć lub ukryć tak by nie została więcej wykorzystana. Twój Drago też pewnie miałby jakieś swoje prywatne plany, więc mogłoby wyjść naprawdę ciekawie. :)]
Hunter
[A wiesz, że dla mnie Malkavianie długo też byli zbyt odległymi i niezrozumiałymi postaciami. Za to niektóre malakviańskie Linie Krwi mnie szczerze zafascynowały, a Vangelis to w sumie efekt tej fascynacji tylko uproszczony. :) W każdym razie chwalę za wspaniały pomysł z Tzimisce, widzę że nie tylko ja się porywam na szalenie ambitne postacie.
OdpowiedzUsuńUznam to za komplement, bo to było jedno z założeń malkaviańskiego strumienia świadomości. Tak naprawdę zrozumiały jest on chyba tylko dla Księcia i Quinlana, ale mogę na zachętę zdradzić, że śledzenie newsów na blogu będzie bardzo rozjaśniać ten bełkot.
A jeśli masz chęć na wątek to zapraszam. Historia z Tzimisce byłaby dla mnie czystą przyjemnością.]
Vangelis
[Dobra, to ja już nam kleję jakiś począteczek. Jakby było za długo, za krótko to krzycz i pisz po swojemu, ja się ze wszystkim dostosuję :)]
OdpowiedzUsuńNaprawdę starała się prowadzić normalne życie, a przynajmniej starała się by tak ją postrzegano. Choć gdy pracowała niemalże nie ruszała się z gabinetu, a w posiadłości Księcia na pewno znalazłyby się osoby, które nie widziały jej ani razu (skoro tyle można załatwić zdalnie to właściwie po co wychodzić?), to jednak wiedziała, że nic nie zastąpi jej kontaktu z innymi wampirami. Tak, Hellen miała swoją bardziej ludzką stronę i potrzebowała na swój dziwny sposób kontaktów z pobratymcami. A dodatkowo była indywiduum niezwykle ciekawym świata i tego, jak się zmienia.
Była też ciekawa tego miasta i możliwości, jakie oferowało. Nie było dla niej tematu, który by jej nie interesował. Bywała i w klubach do których wyglądem wyraźnie nie przystawała (nie dla niej zbyt krótkie spódniczki i mocny makijaż), bywała w porcie, klubach polo – jej ulubionych, na galach, premierach w kinach i teatrach, odwiedzała nawet pracownie tatuaży i miejsca, w których rzeczywiście lepiej jej nie mieć na sobie zbyt krótkiej spódniczki. Zbierała informacje prawie jak wąż, który za wysunięciem języka sprawdza jednocześnie ciepło, ruch i zapach. Oczy miała otwarte, a uszy nastawione na nowości.
To dlatego udała się do kliniki. Nie, żeby miała coś do swojego wyglądu, właściwie to go akceptowała, a konkretniej rzecz ujmując – był jej dość obojętny. Była ciekawa, bardzo ciekawa, choć doskonale pasowała do osoby, która może chcieć przerobić nieco swój zadarty nos. Była ciekawa zaplecza. Ciekawa tego, co kryje się za sterynie białymi ścianami i gustownymi dodatkami. Wyobrażała sobie przeźroczyste paczki pełne krwi kobiet i mężczyzn przesadnie dbających o swój wygląd. Nie był to jej ulubiony rodzaj krwi, a wręcz podejrzewała, że taka krew wywoła u niej nudności, ale sam fakt był szalenie intrygujący.
Umówiła się więc na spotkanie, dowiedziawszy się wcześniej tego i owego o właścicielu kliniki. Podejrzewała, że ghoul ma potężnego pana, ale w papierach wszystko było podejrzanie czyste i porządne. Była ciekawa wszystkiego, co skrywa klinika, również była ciekawa właściciela. Mając konkretną wiedzę na ten temat nie musiała wcale ukrywać, że jest wampirzycą. Co więcej, sprawiałą wrażenie osoby zainteresowanej bardzo kliniką, jej rozwojem. Mogła zatem zostać inwestorem, mogła sobie tylko znanymi drogami sprowadzić do kliniki więcej rodzajów krwi. Wydawało się jej to korzystnym układem.
Spodziewała się spotkania z ghoulem, spodziewała się zastać usłużnego sługusa, który nie będzie wiedział jak z nią rozmawiać, którego łatwo będzie naprowadzić na odpowiednie tory rozmowy, któremu łatwo będzie przekazać jej „plany inwestycyjne”. Gdy tylko otworzyły się przed nią drzwi kliniki, a ona sama weszła pewnym krokiem, z uniesioną nieco brodą, zauważyła, że nieco myliła się w swoich wcześniejszych domniemaniach i oczekiwaniach. Jednakże uśmiechnęła się lekko i skłoniła głowę, witając się cichym i spokojnym głosem.
-Dobry wieczór. Byłam umówiona z właścicielem – skromnie usprawiedliwiła swoją obecność w klinice.
Hellen
Witam również. :)
OdpowiedzUsuńNa początek się przyznam, że się inspirowałam Twoją kartą, konkretnie zakładką z informacjami o Tzimisce, żeby też jakoś prosto zaprezentować Ravnosów.
Wątek to koniecznie musimy jakiś stworzyć! Ravnos i Tzimisce to bardzo wybuchowe połączenie, więc na pewno zasiejemy chaos. Diabolizm jako punkt zaczepienia bym na wstępie wykluczyła, bo nie chcemy się pozabijać, prawda? Za to jeśli chodzi o artefakty to może to być genialna podstawa do wątku. Niko mógłby ukraść Dragomirowi jakiś cenny artefakt, po to by go zniszczyć. Możemy też zrobić z nich konkurencję poszukującą jakiś artefakt, wtedy byłaby ciągła rywalizacja - kto pierwszy dopadnie celu. Albo można iść nawet na całość i powiązać to z którąś z relikwii Sabatu. Dla Niko zniszczenie tak potężnego artefaktu byłoby ważne nie tylko ze względu na sławę, ale i ze względów duchowych związanych z jego ścieżką. Tak czy siak już widzę przepiękny potencjał i wybuchową, pełną rywalizacji i z trudem tłumionej wrogości, relację naszych panów. :)
Niko
[Hmmm. Tak myślę, i może być tak, że po takim wysępię 'będę cholernie głodna' i zaatakuję któregoś z klientów, co mi się nie zdarza, Drago mógłby się dołączyć i no nw przez przypadek, moglibyśmy go trochę za bardzo wyssać? jeśli Ci się podoba to napisz, mogą zacząć. Cyba, że masz w ogóle inny pomysł co do ich relacji.]
OdpowiedzUsuńRebecca Wulon
[A propos edukowania się. Znalazłem w Księdze Klanu Gangrel fragment z opinią odnośnie Sabatu i Tzimisce:
OdpowiedzUsuń"Te bękarty są najbardziej uczciwą bandą spośród nas wszystkich. Ale nie dajcie się zwieść - to dziwacy. Przynajmniej jednak nie włóczą się po okolicy w poszukiwaniu utraconego człowieczeństwa oraz nie zachowują się tak, jakby brali udział w jakimś nędznym filmie o zatraconych duszach w drodze do piekła. Z drugiej strony, z tego samego powodu są strasznym problemem kiedy tylko się pojawią. Z pewnością nie chcę przebywać w towarzystwie kogoś, kto zachowuje się gorzej niż ja. Jeśli chcesz, któregoś z nich naprawdę wkurzyć - wyśmiej go, ale upewnij się, że jesteś już jedną nogą w cieniu lasu."
Więc idąc tym tropem, to współpraca ani wspólne towarzystwo nie będzie dla nich wcale takie straszne, nawet mogliby się nawzajem jak najbardziej szanować. Do Ventrue czy Tremere, Gagnrele mają mniejszą tolerancję, więc myślę, że będzie ok. Można by się w takim razie pokusić nawet o całkiem normalną współpracę, bo w końcu Hunter jest neutralny. Może inny trop? Bo nie chcę Ci dublować wątku, a widzę, że Niko Ci podrzucił fajny pomysł związany z artefaktami/relikwiami.
Szczerze mówiąc to nigdy się nie zagłębiałem w Sabat i zawsze moje postacie były neutralne, ale powiązane z Camarillą. Tak sobie myślę, że dla odmiany z Huntera mógłbym zrobić Autarkisa, ale z poglądami dość mocno anty Camarilla, więc łatwiej by mu szło dogadanie się z Sabatem lub Anarchistami.
Wtedy Drago mógłby nawet swobodnie go sobie wynająć i zaangażować w jakąś swoją sprawę. Co Ty na to? Po lekturze Księgi Klanu mam masę zupełnie nowych pomysłów. ;)]
Hunter
[Do mnie na początku najbardziej przemawiali chyba Gangrele, chociaż teraz to już ciężko powiedzieć. No to witam w klubie porywających się z motyką na słońce - takie postacie są zdecydowanie najlepsze. Zwłaszcza, że widać po Twojej karcie, że Drago powstawał z wielkim zapałem. ;)
OdpowiedzUsuńDamy radę. Poza tym jesteś tu w tej chwili jedynym przedstawicielem Sabatu, a mój Vangelis ma, że tak powiem, bardzo ciekawe korzenie. Konkretnie to jego stwórca jest odszczepieńcem i dość ważną personą dla Sabatu. Sądzę, że mógłby nam wyjść potężny i niesamowity wątek z powiązaniem. Nie wiem co planujesz dla Drago, ale jeśli podobałoby Ci się wciągnięcie go pomiędzy jakąś chorą grę dwójki jasnowidzów, albo zaangażowanie w sprawę, która dopiero ma się stopniowo zacząć zawiązywać - to daj znać. Wtajemniczę Cię wtedy w rodowód Vangelisa i ułożymy historię o kilka kroków naprzód. Drago, jak na prawdziwego Tzimisce na pewno poradziłby sobie świetnie, a Vangelis to wbrew pozorom nie wariat, a niebezpieczny intelektualista - trafiłby swój na swego. Przeczuwam naprawdę piękny potencjał, więc daj znać co myślisz.]
Vangelis
[O tak, wątek bardzo chętnie, chociaż mam nadzieję, że moja nieznajomość Wampira jakoś wielce w tym nie przeszkodzi... ^^" nadal dumam nad jakąś ciekawą oprawą wątku, więc na razie zapytam, czy może Ty coś masz, jakiś zalążek, coś? :D]
OdpowiedzUsuńShiwa Sharkriel
Obrazek: https://1.bp.blogspot.com/-9PzOTHr5ej0/VvqLZDubVoI/AAAAAAAAATM/bec_jm8RF1Uu9LJXMMGSq0ap5DJX1nPjw/s400/Dragomir.jpg
OdpowiedzUsuńO JEDNĄ PRZEMIANĘ ZA DALEKO!
Czymże jest ciało? To tylko nieforemny zbitek tkanek i kości, które ucharakteryzowane są w sposób… Nieelegancki, zbyt mało finezyjny, przykry do spoglądania, czyż nie? Można przecież stworzyć tyle wspaniałych rzeczy mając do dyspozycji tę jedną, prawdziwie naturalną i piękną moc – Zniekształcenie. Oj tak, bycie Tzimisce to nie tylko obłapianie się w oceanie zniekształconego ideału, ale też moc pozwalająca na uczynienie świata takim jaki się chce. Można szukać limitów własnej i cudzej formy, przebudowywać ją i czynić lepszą. Na dodatek patrzenie na strach kryjący się w oczach napataczających się „gości” – to prowokuje do zwiększania swoich umiejętności oraz ciągłej, nieustannej zmiany.
Co jednak, gdy bierze się za to ktoś bez wizji?
Klinika Medycyny Estetycznej i Chirurgii Plastycznej "Uroboros" zdobywa coraz większe uznanie w oczach klientów. Jest profesjonalnie i precyzyjnie, nic nie umyka wprawnym dłoniom chirurgów oraz pielęgniarzy.
Nawet jeśli trafiają na najwybitniejszego z nich wszystkich – Ciebie.
Czas mija względnie spokojnie, dopóki twój lojalny Ghoul nie oznajmia dość niepokojącego faktu. Jedna z pielęgniarek, niejaka Charlotte Dwayne, nie pojawiła się w pracy od kilku dni. Nie zgłaszała żadnego urlopu, a na dodatek nigdy wcześniej nie robiła takich rzeczy. Choć była tylko człowiekiem, doskonale wypełniała swoje zadania i była dobra w tym co robiła.
Ghoul wiedział, że z całą pewnością nie zainteresowałby cię jeden marny człowiek, gdyby nie dość osobliwy fakt. Ponoć, gdy Constantin wybrał się do jej mieszkania, by samemu wymierzyć stosowną i „odpowiednią” karę, zauważył dziewczynę w dość nietypowym stanie. Otóż po wkroczeniu do jej kawalerki, w której mieszkała sama, Charlotte nie przypominała już siebie sprzed kilku dni. Jej ciało było potężnie zdeformowane, kości wystawały w miejscach w których nie powinny, tkanka skórna przepaliła się i ześlizgiwała z mięśni, a na dodatek do jej brzucha przyczepiono coś co kiedyś najprawdopodobniej było głową ludzką. Nie posiadała już nawet oczu ani czegoś na kształt ust. Leżała po prostu w kałuży pożółkło-brudnej substancji. Całkowicie martwa.
Nie wyglądało to na dzieło rąk ludzkich, a Constantin był zbyt mądry, by nie wiedzieć czyja to sprawka - najwidoczniej w mieście pojawił się pewien równie utalentowany Tzimisce.
Czy cieszy cię kolejny współtowarzysz? Czy to dobrze, że pojawił się w Los Angeles?
Nim jednak zdążyłbyś nawet odpowiedzieć na to pytanie Twój Ghoul dodaje ostatnią, ważną informacje, koło której nie możesz przejść obojętnie – zaginął nie tylko kolejny pielęgniarz, ale od wczoraj jeden chirurg nie daje znaku życia.
Czyżby to znowu sprawka tego Tzimisce? Czyżby wypowiedział ci wojnę?
Jeśli tak, to gdzie go szukać…?
Słówka: abominacja, kwas, błysk, wzgórze, kości, płetwa, hak Farabeufa, Tremere, posłuszeństwo, tortury
MISTRZ GRY
Właśnie. Zwłaszcza, że nigdy wcześniej nie pisałam na blogu grupowym. Więc byłaś dobrą inspiracją. ;)
OdpowiedzUsuńMożna jak najbardziej coś takiego wpleść, chociaż dla dobra bloga wolałabym nie obniżać Nikusiowi pokolenia. ;)
No to świetnie. W takim razie lecimy na całość i będzie super. Tylko jeszcze pozostaje kwestia początku - od czego zaczynamy?
Niko
[Wysłałem Ci mini epopeję na maila, żeby publicznie za dużo nie wyjawiać. Daj znać co myślisz, bo ja już mam takie wizje jak można zaszaleć z wątkiem... ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, nie ma się co czaić.
O, bardzo zacnie. Fajne powiązanie pewnie by miał wtedy Drago z Saschą/Mycą... ;) No jak zobaczysz w mailu to ja też nieźle poszalałem z korzeniami. Ale fajnie - grunt to by było jak najbardziej ciekawie.]
Vangelis
[O tak, osoba, której by się bała, tu jednak potrzeba jakiegoś psychologicznego włącznika, powodu, przyczyny tego niewyjaśnionego lęku (może przez wizję, w którym widziała jego przeszłość lub przyszłość)~ i jednocześnie nie wiedzieć czemu, tej osobie by to sprawiało frajdę, bądź rozbawiało, i na przekór byłby blisko, czy coś (tu może być powiązanie ze 'wspólnym mieszkaniem', najlepiej powiązanym z 'coś za coś')
OdpowiedzUsuńZ Shiwy taka mała masochistka i sprawianie jej przykrości, to jest coś, co lubi...omg jak to brzmi xD]
Shiwa
[Oj Cooper to człowiek ukrytych talentów to prawda. Szczerze lubię tego gościa i też czekam. Szczególnie, że jestem fanką historii. Jak na razie nie wpadaj na nic, bo nie mam niestety czasu na więcej wątków już,ale dziękuję bardzo i życzę miłego blogowania ;)]
OdpowiedzUsuńkaznodzieja
[Prawda? Wychodzi, że nie różnią się aż tak bardzo jak można się było spodziewać. :)
OdpowiedzUsuńTo w takim razie nie trzeba skomplikowanych motywów i tak dalej. Prostota najlepsza. Przy okazji może Drago da radę trochę sprzedać mu swoją ideologię?
Hahaha, tak polowanie na Vozhda! Całkowicie mnie ta wizja rozwaliła i kupiła. Brzmi genialnie i na dodatek dość zabawnie, więc ja popieram. ;)
No chyba że kombinujemy jednak coś bardziej na poważnie. To już jak wolisz.]
Hunter
Nie mogła tego tak trzymać w sobie. Opowiedzenie o wszystkim jej kochanej donnie Elvirze było dla niej niewystarczające – wciąż była bombą pełną ekscytacji i radości. Podczas gdy dwójka jej Ghouli głowiła się, jak odpowiednio ułożyć ogromny bukiet róż, Lisa sięgnęła po komórkę, stojąc przy oknie i wybrała numer.
OdpowiedzUsuńW sumie nie wiedziała, dlaczego na myśl przyszedł jej właśnie Dragomir. Ich znajomość była dość nietypowa. No bo Toreador z Tzimisce? Oboje patrzyli na siebie dość krzywo, oboje raczej się raczej nie lubili. A jednak znajomość Dragomira i Lisy rozkwitła. Jakim cudem? Cóż, cudem. Może dlatego, że nie musieli jeszcze ze sobą współpracować. Albo oboje starali się być dla siebie wyrozumiali i przymykać oko. Nie wiedziała.
Tak czy siak, gdy usłyszała głos w słuchawce, było już za późno, żeby się wycofać czy rozmyślić (chociaż, gdyby się tak uparła…)
Przygryzła dolną wargę, powstrzymując tym samym śmiech radości, który usiłował się cały czas z niej wydrzeć. Gdy w miarę opanowała swój entuzjazm, odezwała się:
- Nie zgadniesz. Muszę Ci opowiedzieć o tym, co dzisiaj się stało po spektaklu. Przyjdziesz? Nawet teraz, nawet zaraz. Przygotuję nam jakąś smaczną przekąskę. Czekam – i rozłączyła się, po czym zerknęła na blondwłosą dziewczynę kręcącą się przy bukiecie. – Elvira, znajdziesz nam jakąś butelkę dobrej krwi? Odwiedzi nas dziś pan Bolivar.
Nawet jeśli dziewczyna się skrzywiła, Lisa już tego nie zauważyła. Pobiegła do sypialni, żeby przebrać się w coś lepszego niż to, co aktualnie miała na sobie.
Lisa
[Witam również i bardzo dziękuję za taki wspaniały komplement. Zwłaszcza, że nieco się bałam czy aż tak nietypowa postać się tutaj przyjmie. Po części fiksacja, a po części to, że uwielbiam Setytów za ich inność, specyficzność i styl. Po pierwsze te ich niepowtarzalne zdolności, otaczająca ich aura, no i to że wbrew temu co Camarilla wszystkim wmawia odnośnie człowieczeństwa, Setyci perfekcyjnie funkcjonują bez jakichkolwiek śladów człowieczeństwa. Zresztą co ja Ci będę mówić, pewnie dobrze o tym wiesz skoro masz tutaj Tzimisce, których de facto też szalenie lubię.
OdpowiedzUsuńDobra, bez zbędnego ględzenia - jeszcze raz bardzo dziękuję i jeśli masz chęć to koniecznie wbijaj na wątek. Nasze klany darzą się tak cudownie perwersyjną sympatią, że może być ciekawie. ;)]
Seti
[No to jak dla mnie idealnie. Lubię takie historie z przymrużeniem oka i ciekawą akcją, więc mi się ta wizja podoba. Więc poszukiwanie Vozhda! :D
OdpowiedzUsuńBardziej idziemy w stronę zlikwidowania kłopotliwego problemu czy wytropienia i dostarczenia pupilka z powrotem jego właścicielowi? No i kto zaczyna? Chętnie się o to uśmiechnę do Ciebie, bo początki mi średnio wychodzą, ale w razie czego mogę zacząć.]
Hunter
[Kilka dni to trwało, zanim zdecydowałam sie przeczytać kartę. I na prawdę nie wiem, dlaczego zwlekałam. To absolutne mistrzostwo, brak mi słów. Wizerunek, znany mi rzecz jasna, świetnie dopełnia całość, jak wisienka na torcie. W niczym nie przesadzam, Dragomir robi wrażenie.
OdpowiedzUsuńChciałam zaproponować wątek, ale karta przyćmiła mi pomysły. Jeśli jesteś chętna pomęczyć mojego ghula, daj znać, a pomyślę nad czymś ciekawym drugi raz. Chyba, że coś mi podrzucisz; byłoby bardzo miło, chociaż wstyd tak się o to prosić. W zamian mogłabym ładnie rozpocząć.]
Ilja
[O ile inni autorzy wiedzą o co chodzi. Ale poza tym to racja. ;) Ja się nimi zainteresowałam przez Egipt, a potem się zakochałam w tym jaka z nich zła i wredna zaraza.
OdpowiedzUsuńNo to tak ułatwiając sprawę. Setyci i Tzimisce mają do siebie dość dziwny stosunek, bo każdy z nich uważa siebie za tych lepszych. Tzimisce uważają, że są silniejsi i mądrzejsi by się dać zmanipulować, a Setyci twierdzą, że bez trudu manipulują Tzimisce. Ale z drugiej strony mają więcej wspólnego niż można przypuszczać. Oba te klany - odrzucają człowieczeństwo, odprawiają paskudne rytuały, mają moce podobne do transformacji i potrafią robić dziwne rzeczy z ciałem (własnym i cudzym). Plus Tzimisce szanują magię Setytów, a Setyci uważają wynaturzenia Tzimisce za piękne, więc wspólne płaszczyzny są. Więc mogłybyśmy nawet naszych panów ze sobą dogadać lub połączyć ich siły w jakimś wspólnym celu. Dragomir mógłby wtedy liczyć na święty spokój od Camarilli, bo jeśli szeryf powie, że nie ma się czym interesować, to każdy mu uwierzy. Z drugiej strony Seti musi dbać o reputacje w Camarilli, bo mu dobrze na tak wysokim stołku, więc przydałby mu się sojusznik, który nie ma moralnych oporów przed pobrudzeniem sobie rąk krwią niewinnych. Co myślisz? ;)]
Seti
Okej, trochę mnie nie było i musiałam sobie przypomnieć co my kombinowałyśmy i słusznie, bo wątek naprawdę fajny się zapowiada. :)
OdpowiedzUsuńJak neutralne, to w sumie może być dowolne, bo mi wszystko pasuje. Ale tak sobie myślę, że można niekoniecznie neutralne. Niko mógłby przecież postanowić okraść Dragomira, ale chociaż zdolny, to wciąż jeszcze jest młody, więc by rzecz jasna wpadł. Mógłby wtedy dostać wybór - pomoże Dragomirowi zdobyć jakąś relikwię (którą mają powiedzmy Lasombra), albo czeka go długa i nieprzyjemna śmierć. Dla Ravnosa, nawet młodego, obrobienie Lasombra to chleb z masłem i okazja na zniszczenie artefaktu, więc Niko zgodziłby się chętnie licząc, że wykiwa Dragomira.. Co Ty na taki początek?
Niko
[O tym, że moja karta jest malkaviańska, dowiedziałam się tuż po jej napisaniu; również nie mam zbyt dużej wiedzy o Świcie Mroku. Chyba obydwie trafiłyśmy na odpowiedni klan, hah.
OdpowiedzUsuńTrochę komplikuje mi sprawę fakt, iż Tzimisce nie lubią się z Camarillą, więc Drago raczej nie byłby zbyt chętny na spoufalanie się z Ghoulem przeciwnego klanu. Mogłabym przyplątać Ilję w stronę jego kilniki, tylko czy nie byłoby to zbyt ryzykowne dla niej? Takie rzeczy jak moc Zniekształcania intrygują i wzbudzają jej ciekawość, są kolejną drogą do doskonałości, jednak nie chciałabym zbyt szybko uśmiercić swojej postaci tylko dlatego, że chciała być bardziej podobna do marionetki lub zobaczyć, jak to się odbywa. Ewentualnie to Drago znalazłby się z pewnych powodów na jej terenach- w teatrze, cyrku, lesie, bibliotece lub opuszczonej ruinie- a ona by mu się jakoś przydała. Nic innego na razie nie przychodzi mi do głowy, daj znać, co o tym myślisz i czy widzisz w tym pole do rozwinięcia.]
Ilja
Duchem to i ja tu byłam. ;) Biorąc pod uwagę, że Niko albo jest potwornie bezczelny albo ma problemy z instynktem samozachowawczym to byłoby to bardzo w jego stylu. Poza tym drapieżny i zły Dragimir z Twojej notki mnie całkowicie kupił.
OdpowiedzUsuńW takim razie super. Zacząć? Czy może Ty byś chciała?
Niko
[Pomysł z księgami mi odpowiada. Kto zaczyna?
OdpowiedzUsuńWizytę w klinice proponuję jednak nieco odłożyć w czasie, choćby ze względu na jej zbyt małą wiedzę na temat tego miejsca.]
Ilja
Zachowania Lisy nie dało się zrozumieć. Nie dało się dopasować jej do wzoru, a jeśli już – to tenże wzór, czy też lepiej nazwać to „regułą”, miałby bardzo, ale to bardzo wiele przypisów informujących o wyjątkach. Stąd też można było ją albo pokochać, albo znienawidzić. I ciężko było udawać i jedno, i drugie.
OdpowiedzUsuńTakim osobom można było od razu wręczyć Oscara za najlepszą grę aktorską.
Nie o tym jednak miała teraz rozmyślać. Podczas gdy Elvira udała się w poszukiwaniu butelki ulubionej krwi swojej pani, ta zerwała się z fotela i pobiegła do garderoby, szukając sukienki, którą mogłaby ubrać na tą okazję.
Nie chciała wyglądać tym razem elegancko – elegancja zarezerwowana była jedynie na spotkania oficjalne, tam, gdzie miała lśnić i robić wrażenie. Tym razem wybrała chabrową sukienkę na ramiączkach, odciętą pod biustem, sięgającą do kolan. Włosy jedynie rozczesała, dopudrowała nosek (nie mogła w końcu wyjść nawet z sypialni bez nałożonego makijażu – był to nawyk, który sobie wypracowała przez lata, od kiedy weszła tylko na ten „wyższy szczebel”. Wyższy i lepszy niż praca kelnerki w jakiejś karczmie w Nowym Jorku…
Ledwie zdążyła odłożyć pędzel do pudru, a już usłyszała pukanie do drzwi. Mimo że Elvira już zmierzała w ich stronę, najwidoczniej zdążyła znaleźć już krew, o którą została poproszona, Lisa wyprzedziła ją i zbyła ręką, otwierając samemu.
Obdarowała swojego gościa najpiękniejszym uśmiechem, na jaki było ją dzisiaj, pod wpływem emocji, stać.
- Jest mi niezmiernie miło, że jednak się zjawiłeś. Wejdź – ręką zachęciła go do wstąpienie do środka, po czym zamknęła za nim drzwi. – Przygotowałam nam na tę okazję świetny okaz krwi. Mam nadzieję, że lubisz B Rh minus.
[Wybacz, że tyle mi zajęło, żeby Ci odpisać :<]
Lisa
[Hej! Za długo mnie nie było i musiałam sobie zrobić początek zupełnie od nowa. No i w sumie się cieszę, bo jak Becketta kocham, tak Danica i całe jej tworzenie było niesamowitą frajdą. No i cieszę się, że jest na tyle ciekawa, że w ogóle może konkurować z Beckettem.
OdpowiedzUsuńKto by się tego spodziewał po Dragomirze... ;D
To ja Cię zapraszam na wątek. Ja lubię Tzimisce, Danica lubi Tzimisce, więc może być fajnie.]
Danica
[Nie ma to jak odpisywać po paru miesiącach. ;P
OdpowiedzUsuńZawsze możemy też osadzić wątek w przeszłości i najwyżej potem sobie przeskoczyć w czasy obecne. Albo tak teraz jak nadrabiałem zaległości, przyszło mi do głowy by wykorzystać wydarzenia z Twojej notki. Quinlan na pewno by zainterweniował (zwłaszcza jeśli to dotyczy kogoś takiego jak Sascha), a dla Drago to sprawa osobista. Wtedy można odłożyć różnice między nimi na bok, bo ważniejszy byłby wspólny cel. W razie czego można w tle wpleść jakąś dawną znajomość. Co myślisz?]
Quinlan
Zdecydowanie tak, więc uwierz. ;)
OdpowiedzUsuńJasne, mogę zacząć. Coś niedługo postaram się naskrobać.
Niko
[Witam również i szalenie się cieszę, że mimo urlopu postać Ci się na tyle spodobała by do mnie wpaść. :) A to jakże wspaniałe zdjęcie jest z "Repo The Genetic Opera".
OdpowiedzUsuńDziękuję i powiem Ci, że od pierwszej chwili już uwielbiam Twojego Dragomira. Chęć oczywiście jest - w końcu jesteśmy tu jedynymi po właściwej stronie barykady, więc na pewno sporo ciekawych pomysłów się dla nas znajdzie.]
Ripper
[Jak lubisz musicale to pewnie Ci się bardzo spodoba. No i Zdunich to jednak człowiek, kameleon i geniusz w jednej osobie. :)
OdpowiedzUsuńHmmm, można pokombinować albo w kierunku nieformalnym (jakaś prywatna sprawa/interes) albo bardziej formalnym - związanym z Sabatem.
Jeśli coś bardziej formalnego, to Ripper to stu procentowy lojalista (Dragomir chyba też, prawda? ;)). Przydałby mu się starszy mentor z wyrobioną pozycją, który pomógłby mu nie tylko formalnie zostać członkiem Sabatu, ale i osiągnąć jakąś interesującą pozycję.
Jeśli coś bardziej nieformalnego... to tutaj można nieźle poszaleć - od dostarczania Dragomirowi interesujących i bardzo niszowych towarów, poprzez wspólne interesy czy buszowanie w klinice (Ripper by pewnie się z miejsca zakochał jakby zobaczył co Drago ma w swojej klinice w części niedostępnej dla ludzi ;)), można pokombinować coś z jedną z osobowości Rippera, która uważa się za Tzimisce albo Ripper może tak po prostu zjawić się u Dragomira (jakby to było coś zupełnie naturalnego i jakby się znali) z garścią ciekawych informacji lub po prostu oznajmiając, że "coś wie" i chętnie się tą wiedzą podzieli z bratem z Sabatu.
Do wyboru do koloru. Albo nawet można pomieszać kilka różnych opcji. Wszystko zależy w jakie klimaty wolisz iść. :)]
Ripper
[To bardzo mi miło. :) Myślę, że burza mózgów i wspólne poszukiwania pomysłu.
OdpowiedzUsuńTo może zacznę... W czasach młodości Dragomira z powiązaniem może być ciężko, bo sojusz z Gangrelami się posypał, Camarilla się tworzyła i panował ogólny bałagan. W czasach późniejszych Danica już była raczej neutralna, co najwyżej angażowała się w sprawy pojedynczych wampirów. Wtedy mogłoby być ewentualne powiązanie np. ze stwórcą Dragomira. Jeśli przez wcześniejsze lata była jego sojuszniczką i darzyli się wzajemnym szacunkiem, to mimo zmian mogła nadal angażować się w jego sprawy. Przy czym wydaje mi się, że przy rozłamie w klanie Tzimisce, Danica byłaby zdecydowanie po stronie Starego Klanu. W czasach późniejszych raczej nie byłoby zbytnio punktu zaczepienia, bo Danica jako Autarkis jest raczej w ogólnym konflikcie ze wszystkimi sektami.
Za to ciekawym punktem zaczepienia dla wątku/powiązania może być Twoja notka i Sascha. ;) Można by wtedy połączyć Danicę i Dragomira w myśl zasady: "wróg mojego wroga jest moim przyjacielem". Jakie stały by za tym motywacje - to już można byłoby wspólnie omówić, bo wszystko zależy jakie masz plany dotyczące swojego powiązania z Saschą, jak i samego Dragomira (bo nie chcę za bardzo szaleć z pomysłami w ciemno ;)).]
Danica
Lisa uśmiechnęła się lekko na komplement i skinęła głową na znak, że przyjmuje i dziękuje za tak miłe słowa. Później zerknęła na Elvirę, a ta w okamgnieniu zniknęła, zupełnie jakby istniała między nią a wampirzycą telepatyczna więź i doskonale wiedziała, czego jej Pani na chwilę obecną od niej wymagała.
OdpowiedzUsuńA wymagała niczego innego jak tylko krwi. Dobrej krwi osoby nie za młodej, nie za starej, słodziutkiej BRh-. Taką, którą od zawsze uwielbiała najbardziej.
I prawdopodobnie była to jej pierwsza krew, jakiej w swoim nie-życiu skosztowała.
Dłonią zaprosiła Dragomira dalej, do salonu i sama poszła przodem, chcąc go zaprowadzić. Nie bywał tutaj na co dzień, a plan skromnej posiadłości nie musiał być czymś, co musiał znać na pamięć. Chociaż te parę razy powinno wystarczyć, wolała nie prowadzić do niezręcznej sytuacji.
Dopiero gdy oboje usiedli przy stole, a krew została im podana w wystawnych kieliszkach, postanowiła wyjawić, co się tak właściwie stało, że ściągnęła go aż tutaj, do swojego domu.
- Dzisiaj była premiera Łucji z Lammermooru – zaczęła, bo nie była pewna czy akurat odnajdywał się w repertuarze teatru, w którym pracowała. – I nigdy nie zgadniesz, kto był na spektaklu. – Nie dokończyła. Podniosła się z miejsca i szybkim krokiem podeszła w stronę ogromnego bukietu ponad stu róż, spośród których wyciągnęła liścik. Następnie podała go wampirowi, wzrokiem zachęcając, aby przeczytał.
Szanowna Pani Sanders,
Mam nadzieję, że bukiet dotarł do Pani w nienaruszonym stanie. Byłoby to dla mnie doprawdy dyshonorem, gdyby było inaczej. Zachwycający występ i cieszę się, że spędziłem dzisiaj wieczór w towarzystwie Pani wspaniałego głosu.
Chciałbym zaprosić Panią na spotkanie towarzyskie, które odbędzie się 18 marca o godzinie 21:00 w posiadłości książęcej. Byłoby dla mnie wielkim zaszczytem, gdyby zgodziła się Pani zostać moją towarzyszką na ten wieczór oraz stać się najważniejszą i główną gwiazdą spotkania - Pani cudowny głos z całą pewnością ubogaciłby je, wprawiając w podobny zachwyt jak dzisiaj.
Liczę na pozytywną odpowiedź oraz życzę udanego wieczoru.
Z wyrazami szacunku,
Książę Los Angeles
Marcus Crowford
Nie miała pewności czy Książę pofatygował się i napisał liścik samodzielnie, ale i tak prawie umarła po raz drugi – z podekscytowania i zachwytu – gdy go przeczytała po raz pierwszy.
Wpatrywała się w Dragomira niecierpliwie oczekując jego reakcji.
Lisa Sanders
[W takim razie już się kontynuacji notki nie mogę doczekać, bo jestem ciekawa. ;)
OdpowiedzUsuńPopieram (bo przez swoją słabość do Becketta nie lubię Saschy). Moglibyśmy w takim razie iść w tym kierunku - on pracuje nad swoją sprawą, ona od jakiegoś czasu podąża tym tropem, bo ma w tym prywatny interes. Spotykają się i ostatecznie dochodzą do wniosku, że można się dogadać i podziałać razem. Tak w uproszczeniu. Co Ty na to?]
Danica
[Witam również. ;) Też mam taką tendencję. A tak poza tym to dziękuję bardzo. Z zaproszenia chętnie korzystam, bo Dragomir to bardzo fajna charakterna postać, na dodatek po drugiej stronie barykady, więc może być ciekawie. Masz jakieś pomysły czy urządzamy burzę mózgów?]
OdpowiedzUsuńCailean
[Przepraszam, że tyle musiałaś czekać na mój odpis. Czasem tak mam, ze ciężko mi się zabrać za pisanie i trzeba mnie po prostu pogonić. Jakbym w przyszłości znów zwlekał z odpisem, to mnie po prostu pogoń. ;) Wybacz, że tak krótko, ale wolałem nie opisywać zbytnio kliniki, by przypadkiem nie popsuć jakiegoś twojego zamysłu.]
OdpowiedzUsuńMimo dość krótkiego pobytu w Los Angeles, nie narzekał na brak zajęcia. Zlecenia od wpływowych wampirów i prywatne komplikacje wypełniały mu czas do tego stopnia, że niemal nie miał kiedy zająć się własnymi sprawami. W tej chwili niewiele go mogło zaskoczyć. A jednak nawet mimo to, nie spodziewał się, że otrzyma zlecenie od Tzimisce. Ostatnimi czasy ten, chyba najmniej znany mu klan, coraz częściej pojawiał się gdzieś w tle, dopraszając się o taką czy inną uwagę. Spotkanie i współpraca z tak wpływowym członkiem tego klanu, jakim niewątpliwie był Bolivar, dawała Hunterowi idealną okazję, by wreszcie dowiedzieć się czegoś więcej, a może nawet rozwiązać kilka nękających go zagadek. Nie interesowała go polityka, ani Camarilli, ani Sabatu – póki czyjeś zlecenie nie kłóciło się z jego osobistymi zasadami, mógł równie dobrze pracować dla Księcia, co dla Arcybiskupa.
Bez wahania przyjął zaproszenie na spotkanie. Z wiadomości jaką przekazał mu ghul dowiedział się, że chodzi o vozhdy... Nie miał nigdy do czynienia z żadnym z tych stworów, jednak nie stanowiło to dla niego problemu. Skoro nawet teraz urządził sobie schronienie w sercu terytorium Garou (*wilkołaki), to tym bardziej nie obawiał się kreatur tworzonych przez Tzimisce. Tak naprawdę po stanięciu oko w oko z rozszalałym crinosem (*forma bojowa wilkołaka), nawet najbardziej ohydne i przerażające twory wampirów nie wydawały mu się już nawet w połowie tak straszne i groźne jak w opowieściach, które słyszał na ich temat. Wręcz przeciwnie, okazja dowiedzenia się czegoś więcej o tych stworach wydawała mu się niezwykle ciekawai wręcz ekscytująca. Z tym większym zainteresowaniem zjawił się w klinice pana Bolivara. Jeden z ghuli, inny niż poprzednio, zaprowadził go do mniej formalnej części kliniki, gdzie miał spotkać się ze swoim przyszłym zleceniodawcą.
Hunter.
[Oj nic nie szkodzi. :P Dziękuję za przywitanie i pochwałę salonu Hattera. <3]
OdpowiedzUsuńHatter&Meg
[Wow. :o Tyle umiem powiedzieć na widok takiej wspaniałej karty!
OdpowiedzUsuńI dziękuję bardzo, mam nadzieję, że się przyjmę. c:]
Rhapsody DeVarden
[Dziękuję za miłe słowa, uznanie, i mam nadzieję, że uda nam się wykreować jakiś ciekawy wątek :>]
OdpowiedzUsuń[Och dopiero teraz zauważyłam, że zjadłam własny podpis wcześniej. Ja to jednak zdolna jestem Narcissa
OdpowiedzUsuń[Jako, że COŚ ze mną nie współpracuje, spróbuję w ten sposób. Pomijając już wszystko co się zjadło, a co nie.
UsuńZacznijmy może od burzy mózgów. Z mojej strony mogę powiedzieć, że Cyzia uwielbia uwielbia wściubiać nos i kły nie tam gdzie trzeba, przy czym nie widzi w tym często nic niewłaściwego.]
Narcissa
[Cześć, cześć. c: Ktoś tu mnie chyba nie poznał, mój komentarz wisi tam wyżej!
OdpowiedzUsuńTak więc, skoro nasz ostatni wątek nie doszedł do skutku (z mojej winy, bardzo mi przykro), być może nadszedł czas, by to zmienić? Lubię dziwne postacie, więc to mi absolutnie nie przeszkadza, a wręcz działa na korzyść. Tylko nie wiem, jak można naszą parkę połączyć.]
Hurricane
[Hurri jest trochę dzika, najczęściej przesiaduje w miejscu pracy, albo włóczy się tam, gdzie ma szansę na nikogo nie wpaść. Tak więc jak najbardziej jestem za burzą mózgów, gdyż nie bardzo wiem, jakby tu ich połączyć...]
OdpowiedzUsuńHurricane
[Cyzia raczej nie przepada za oficjalnymi zebraniami i unika ich jak światła dziennego. Za to uwielbia tropić. Wszystko i wszystkich. Mała zabawa w kotka za zielonym ghulem? A to wszystko będące pretekstem, w małym śledztwie dotyczącym miejsca spoczynku kilku starych dzieł? Mała ma manię na punkcie sztuki - za równo współczesnej jak i dawnej. Może wykorzysta ghula, by spróbować wedrzeć na strzeżony teren kliniki. Rozsądku za grosz nie ma, więc no.]
OdpowiedzUsuńNarcissa
[Ach, ach, odrobiłam pracę domową! XD
OdpowiedzUsuńCóż wszystko mogłoby się zacząć od tego, że trafiła na trop ghula próbując odzyskać jakieś dzieło (ilustrację G. Dore'a Szatan, chociażby), które będąc w stanie torporu utraciła. Bacznie obserwując jego ruchy dowiedziałaby się również o licytacji, gdzie wpada w sidła swej obsesji, którą jest wszystko co powiązane z religią. O tak. Dla tej namiętności wiele zaryzykuje. Bardzo wiele... ;>]
Narcissa