Ciemna, głucha noc. W oczach Hellen odbijają się jarzeniowe kolory ekranów, zasypane cyframi i znakami, układającymi się w jej tylko znany kod. Siedzi, wyszukując dane, które mogą kiedyś przydać się Camarilli lub nawet samemu Księciu. Myśl mknęły szybko, ale precyzyjnie. Tona informacji układała się po kolei w przeznaczonych na to szufladkach mózgu. Katalogowała je, wiedząc, że należy spodziewać się niespodziewanego.
Hellen odłożyła na bok okulary i przetarła oczy. Rzadko odczuwała jakiekolwiek zmęczenie, ale teraz jej nieżyjący organizm wyraźnie dawał jej do zrozumienia, że wampirzyca musi chociaż na chwilę skupić swoją uwagę na czymś innym niż życiorysy, dane, liczby, kody, adresy i numery kont. Przeskakując luźno ze strony na stronę, z ulgą zaobserwowała zmianę koloru ekranu na czerń. Dlaczego większość stron internetowych krzyczy do mnie kolorami tęczy? Spojrzała znudzona na ekran, a jej oczom ukazała się grafika, przedstawiająca piękną wampirzycę. Hellen zmarszczyła lekko brwi. Szablon był mroczny, utrzymany w ciemnych tonacjach, co jednoznacznie wskazywało na fanatyczne zainteresowania autora wampirzą rasą. Blog jakich wiele, a jednak…
Informatorka nie mogła oprzeć się wrażeniu, że skądś zna patrzącą na nią wampirzycę. Zmarszczyła lekko brwi, dochodząc do wniosku, że jest to zapewne jakaś bardzo znana grafika, więc autor użył jej w szablonie. Pozwoliła sobie jednak na przeskoczenie wzrokiem po kilku postach. W pierwszej chwili kierowała nią ciekawość tego, jak widzą ich śmiertelnicy. Co sobie wyobrażają, jakie historie wplatają w swoją nikłą wiedzę na temat wampirów. Tak po prawdzie, spodziewała się jakiejś rzewnej historyjki o wampirzycy, która zapałała gorącym uczuciem do jakiegoś człowieka i wyrósł z tego straszliwy dramat.
Z każdą chwilą przeglądania poszczególnych podstron czuła jednak coraz większy niepokój, jakby coś wyraźnie mówiło jej, że powinna głębiej wczytać się w treść. Zaczęło się niewinnie. Zauważyła nazwę Nosferatu, ale wytłumaczyła sobie, że pojawienie się tego słowa nie świadczy o niczym niepokojącym. A jednak lista się wydłużała. Klan, Bestia, Terytorium, Potomstwo. Brwi Hellen zmarszczyły się w wyrazie konsternacji. Nowo-powstały, Krwawe Łowy, Książę, i wreszcie… Maskarada. Z biurka spadł długopis, niemalże strąciła ręką swój notes. Przystawiła nos do ekranu, w roztargnieniu wkładając nań znów okulary. Gdyby jej serce biło, zapewne wyskoczyłoby teraz gdzieś w okolicy mostka. Wszystko układało się niemalże w rozpiskę tego, co ona sama wie o ich świecie. A przecież nie wie jeszcze wszystkiego. Definicje, niemalże wszystkie, jakie znajduje we własnym wampirzym słowniku.
Pierwsza, odruchowa, błyskawiczna myśl. Czy jest tu coś, czego nie wiem? Szybko wraca do poprzednich podstron, by sprawdzić. Nie widzi niczego, czego sama by nie wiedziała, a nawet nie znalazła słowa o Elizjum czy jego Strażnikach. Na tej podstawie wywnioskowała, że autorem musi być wampir w jej wieku bądź młodszy. Starszy najprawdopodobniej nie opuściłby tego rodzaju definicji, a ponad to, raczej nie bawiłby się w zdobycie władzy nad światem przez bloga. A może? Nie, raczej nie. Może to jakiś sfrustrowany młokos, którego Pan niedostatecznie przypilnował, zagubiony młody Thin-Bloded, który całą swoją złość na przekleństwa tego świata zamierza przelać na dziwnego rodzaju zemstę? Hellen oczywiście dopuszczała do głosu myśl, że autor może być po prostu głupi. A jednak… jednak to wszystko nie dawało jej spokoju. To, że ktoś najwidoczniej otwarcie próbuje złamać prawo, to, że wampirzyca patrząca na nią z szablonu wydaje się niepokojąco znajoma, że oprócz skrupulatnie wyjaśnionych definicji, widnieje kilka symboli, że blog zawiera najprawdopodobniej historię cierpień wiecznego nie-życia, że ktoś widocznie ucieka przed zamknięciem bloga – serwery zmieniano już kilka razy.
Hellen zaciska palce tak, że niektóre wydają głuchy odgłos. Jej ruchy znacznie przyspieszają, palce niemalże tańczą po klawiaturze w sobie tylko znanej kombinacji. Oczy biegają od jednego ekranu do drugiego. Bloga pisze ktoś z wielu różnych miejsc, najprawdopodobniej z kafejek internetowych, by nie można było zlokalizować go po adresie IP. Wszystkie lokalizacje jednak związane są z okolicami Waszyngtonu lub nawet samym miastem. U Hellen włącza się rozumowanie niemalże detektywistyczne. Od razu zaczęła szukać związku między miejscami lub jakiejkolwiek zależności. Oczywiście z tak małą ilością danych nie mogła wymyślić niczego specjalnie konstruktywnego, choć zachowała w pamięci obraz miejsc, tak na wszelki wypadek. Szybciej, jeszcze szybciej, jeszcze więcej! Czuła jakby ktoś nacisnął jakiś przycisk i rozpoczął odliczanie, rzucając Hellen wyzwanie do wyścigu.
Opadła na oparcie fotela z oczami wlepionymi w ekran. Czuła się źle. Przez całe swoje nie-życie dążyła do tego, by czuć się bezpiecznie, by wiedzieć więcej niż inni. Teraz czuła, jakby grunt osuwał się jej spod stóp. Nie wiedziała nic. Czuła się zagubiona zupełnie tak jak… wtedy. Nie wiedziała jak powinna postąpić. Po raz pierwszy od wielu lat poczuła ciężar bycia zdaną tylko na siebie. Nie docierało do niej w tym momencie, że przecież służy Księciu, że powinna mu o tym powiedzieć, że może zasięgnąć języka w dowolnym miejscu na świecie. Wyzwanie rzucił jej… blog. A nie chcąc zawracać głowy Księciu czymś tak banalnym, co jednak spowodowało u niej takie przerażenie, postanowiła odezwać się do wampira, którego prosiła o pomoc tylko i wyłącznie wtedy, gdy odczuwała lęk.
Był szalony, momentami porywczy, agresywny wręcz, jak wszyscy w Brujah, ale nie brutalnie głupi. Teoretycznie był ochroniarzem w Białym Domu. Miał dostęp do informacji, o których Hellen momentami mogła tylko pomarzyć. Był odpowiedzialny, często aż nazbyt bystry i nigdy, przenigdy nie zdradził Hellen sekretów, których strzegł. Hellen się go zwyczajnie bała i wychodziła z założenia, że na strach przed nieznanym pomóc może tylko strach przed kimś bardzo dobrze znanym. Tak, Hellen wprost nienawidziła prosić Edwarda Stura o jakąkolwiek pomoc.
~*~
Waszyngton jak zwykle urzekający. Hellen stała przed kolejną kafejką internetową, nie mogąc uwierzyć, że ludzie jeszcze korzystają z takich miejsc. Powietrze było szarogęste od deszczu, krótkie włosy wampirzycy przylepiły się jej do twarzy, której wyraz wskazywał na wszechobecną beznadzieję. Była już w większości kafejek, z których pisano bloga. Jednak na tyle na ile mogła dogrzebać się do brudów pochowanych w czeluściach dysków i historii, nie była w stanie nic konkretnego znaleźć. Choć miała wrażenie, że mierzy się z młodszym, mniej doświadczonym hakerem, to jednak nadal wyprzedzał ją o kilka kroków. Póki co była zdana sama na siebie, chociaż potrzebowała zebrać jak najwięcej informacji przed spotkaniem z Edwardem. Nie chciała wyjść na głupca, na osobę, która wyciąga go z jego śmiertelnie poważnych spraw, nie mając dla niego absolutnie żadnych informacji.
Gdy zrezygnowana wraca do swojego pokoju hotelowego, w pierwszej chwili nie dostrzega leżącej na biurku płyty CD, której tam nie położyła. Rzuciła się w stronę łóżka, padając na poduszki. Przymknęła oczy, by odpocząć, ale coś w powietrzu nie dało jej przysnąć. Wiedziała, że nikogo nie ma w jej pokoju, ale nie czuła się zupełnie sama. Podniosła się na łokciach, by omieść pokój wzrokiem. Nie podobało jej się to. Nie podobała się jej rola myszki w tej zabawie. Trochę jej zajęło nim zorientowała się, że na biurku leży rzecz, która nie należy do niej. Zwykle wszystko ma poukładane w chorobliwym porządku, ale ostatnie wydarzenia wyraźnie przytępiły jej zmysły.
Drżącymi rękoma chwyciła płytę i włożyła do napędu. Nie spodziewała się żadnych wirusów, ta gra toczyła się o coś zupełnie innego. Tylko jeszcze nie wiedziała o co. Okazało się, że płyta zawiera film. Hellen przełknęła ślinę, czując gulę w gardle. Miała same złe przeczucia. Skąd mogła wiedzieć, że dziś zacznie się finał gry, którą nieświadomie rozpoczęła ponad dwieście lat temu? Niepewnie spoglądała na widniejący na ekranie symbol Play. Spojrzała w okno, jakby spodziewała się ujrzeć kogoś, kto chce zobaczyć jej reakcję na film. Jednocześnie próbowała przemówić sobie do rozsądku. Choć póki co nieudolnie goniła tego spryciarza, to nie mogła oprzeć się wrażeniu, że do pewnego stopnia goni zagubionego amatora. Zanim nacisnęła przycisk nie wiedziała, że tylko po części ma rację. Że jej oczom ukażą się zatęchłe lochy, prowadzące do nich kanały, ciemne pomieszczenia rozświetlone wątpliwym światłem ledwo żarzących się knotów, brunatne smugi tak dobrze znanej wampirzycy substancji.
Że ujrzy tego młodego, zagubionego hakera, przykutego kajdanami do ściany, najwyraźniej torturowanego.
Że usłyszy głos, który dotrze do niej dopiero po chwili, kobiecy głos, który jak się okazało znała aż za dobrze.
Że głos ten obieca jej taki sam rozlew krwi, do jakiego niegdyś sama Hellen się przyczyniła.
Że od tego momentu lawina wydarzeń runie jak dzika.
Że rozerwane więzi okażą się nierozrywalne. Że długi będą musiały zostać spłacone. Że nawiąże się sojusz, który w innym wypadku nie miałby racji bytu.
Obiecała jej, że za siedem dni zginie dokładnie tylu ludzi, ile warta była krew jej Pana. Kobieta chciała krwawej zemsty, która wstrząśnie światem zarówno ludzkim, jak i wampirzym. Obiecała, że najznamienitsi zbiorą się w jednym miejscu i w męczarniach dokonają żywota. Hellen nie mogła się przy tym wyzbyć wrażenia, że zapowiedź śmierci nie dotyczy tylko i wyłącznie ludzi. Ona sama miała przyjść im na ratunek i zginąć, krew z krwi swego Pana, przez tą szaloną morderczynię uważana za przyczynę jego śmierci. Sięgnęła po telefon. W takich chwilach uwydatniały się te cechy, które świadczyły o przynależności do Ventrue. Zamierzała odzyskać kontrolę nad sytuacją. Zdominować i zmiażdżyć kogoś, kto śmiał uderzyć w jej poczucie bezpieczeństwa. Odzyskać władzę.
-Edward, spotkamy się za pół godziny – żadnego pytania, żadnego lęku, żadnej niepewności. Rozpoczęło się odliczanie.
A teraz konkurs! Pierwsze dwie osoby, które policzą i wymienią wszystkie słowa klucze, których użyłam (a nie użyłam wszystkich!), będą mogły zdecydować o swoim udziale w kolejnej notce lub w wątku związanym z powyższymi zdarzeniami, zapraszam!
Przeczytałam z przyjemnością i gratuluję pierwszej opublikowanej na blogu notki. :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o wrażenia to najpierw mnie trochę rozbawiłaś tym "młodym wiekiem" Hellen. Widać dziewczyna nadal bardzo młoda duchem. ;) Historia zapowiada się ciekawie i fajnie będzie zobaczyć kontynuację historii. Bardzo mi się podoba, że zamiast banalnej sprawy z blogiem, skomplikowałaś wszystko ciekawym zwrotem akcji. Z wielką chęcią poczytam kontynuację tej notki. :)
Eh, skusiłaś mnie i policzyłam. xD Coby innym nie psuć zabawy to powiem tak: nie użyłaś dwóch słówek kluczy, za to dwa inne wykorzystałaś podwójnie.
Pozdrawiam serdecznie!
Takie fajne opowiadanie i tylko jeden komentarz. No jak tak można? :) Notkę czytało mi się naprawdę przyjemnie. Bardzo mnie ujęłaś tą sceną zmartwionej Hellen, której blog rzucił wyzwanie. To było takie... urocze. :D Końcówka mnie za to zaciekawiła, zwłaszcza tym, jak to wszystko się dalej rozwinie. Liczę, że niebawem pojawi się ciąg dalszy. ;)
OdpowiedzUsuńOczywiście kupiłaś mnie tym małym wyzwaniem, więc sprawdziłam i nie użyłaś rzeźni i tasaka.
Jak już się ogarnęłam, to wzięłam się za nadrobienie zaległości. Najpierw wpadłam do Huntera, jednak chwilę później zajrzałam tu, by zobaczyć, co wydarzyło się u Hellen.
OdpowiedzUsuńPoczątkowo historia zapowiadała się dość lekko, ale jak na wampirze losy przystało nie mogło tak pozostać. Delikatne wejście skończyło się mocnym i konkretnym tąpnięciem. Czuję się zaintrygowana.
Od zawsze wiedziałam, że blogaski to zło najgorsze! I widać miałam rację, bo nie tylko zło, ale jeszcze zagrażające życiu! :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna notka. Podobało mi się jak wszystko na początku było takie uroczo leciutkie i momentami wręcz zabawne, a potem nagle wszystko się wywróciło do góry nogami i mamy taką piękną i skomplikowaną aferkę. Jak mogłaś przerwać w takim momencie? Czekam teraz niecierpliwie na kontynuację i wyjaśnienie kim jest tajemnicza pani wampirzyca i co takiego planuje. ;)